niedziela, 31 sierpnia 2014

Sierpniowy instagram - zakończenie wakacji

Hejo.
Dzisiaj był bardzo ważny dzień. Bardzo udany! Czekam na niedzielę, gdyż odbędzie się impreza urodzinowa mojej córy ;)
Jutro już szkoła.. ale ja nie idę :P prawdopodobnie będę mieć zajęcia indywidualne, ale to się okaże jutro.
Jestem strasznie zmęczona po dzisiejszym dniu i w dodatku boli mnie ręka, więc nie będę się zbytnio rozpisywać. Powodzenia jutro!



z Kubusiem w Turawa Park/ najlepsza książka/ ja na spacerku/ nowy smak tymbarka/ tęcza!/ sesja z Miśkiem/ aktualnue czytana książka/ kocham go/ pocztówka od siorki/ aktualna ja

sobota, 30 sierpnia 2014

Ulubione w sierpniu

Hejjj :)
W tym miesiącu denka nie będzie, bo nie zużyłam żadnego produktu. Ale za to będzie podsumowanie miesiąca :) Bez zbędnego badania, zaczynamy.



Wydarzenia miesiąca 


KUPNO/SPRZEDAŻ KSIĄŻEK

Postanowiłam sprzedawać książki, które już przeczytałam i większości mi się to udało! Ponad to kupiłam różne fajne książki, które pokażę Wam, gdy mi wszystkie dojdą ;)

część mojej kolekcji





 ROCZEK CÓRCI

Nie wierzę, że to tak szybko zleciało :)
Pierwsze urodziny mojej córy, które będzie obchodziła (impreza) na początku września. Mmm będzie tort :D




Książka miesiąca


Playlista miesiąca


 Ariana Grande-  Problem


B.R.O. - Gorzka Czekolada


Masters - Jeden Na Dwie


Czadoman - Ruda Tańczy Jak Szalona




Odkrycie miesiąca

Grupy książkowe na fejsie

Za ich pośrednictwem kupiłam i  sprzedałam książki :) Uzależniłam się od przeglądania ofert.


Postanowienienie miesiąca

Wielkie bum! Postanowiłam ćwiczyć od września :) Co z tego wyjdzie - zobaczymy. Będę na bieżąco zdawać relacje.



Filmik miesiąca

Na fejsie ktoś dodał filmik z tym "ice bucked challenge". Tłumaczy na nim o co tam naprawdę chodzi w tym wyzwaniu. Tu nie chodzi tylko o zwykłe polewanie się zimną wodą. Nominowani wpłacić ileś tam dolatów (w Ameryce, w Polsce złotówki ofc) na konto fundacji osób chorych na stwardnienie rozsiane bodajże. A oblewanie się LODOWATĄ wodą ma nam uświadomić jakie dreszcze odczuwają ci chorzy. Szkoda, że nie mogę tu dodać tego filmiku.







Ulubieńcy miesiąca


Piwo Karmi!!!




Przesłanie



Uff ciężko mi się robiło to podsumowanie na tel.. Jutro zapraszam Was na instagramowe podsumowanie sierpnia. Ostatni dzień wakacji! Jutro też jest bardzo ważny dzień, mam nadzieję, że wszystko się uda i pogoda dopisze :) Trzymajcie się!

czwartek, 28 sierpnia 2014

"Matka" przeciw naturze

Na blogu mojej internetowej znajomej pojawił się wpis o karmieniu piersią. Jak powszechnie wiadomo jest to najlepsze co można dac dziecku. Mleko matki zawiera niezbędne i nie do podrobienia składniki zapewniające dziecku zdrowy rozwój. Ale nie to mnie zbulwersowało..
Zbulwersował, a wręcz WKURWIŁ komentarz pewnej anonimowej "mamy". Pozwolę sobie tu go przytoczyć:

" Ja się na szczęście nie zgadzam z Tobą :) nie chciałam karmić, bo dla mnie les to obrzydliwe. A dzieci, które już chodzą i dotykają piersi to dla mnie patologia. Dlaczego mleko matki to niby najlepsze co można dać? Najlepsza jest miłość, a nie to czym karmimy, ważne żeby głodne nie było. Teraz jest taki wybór mlek, które mają wszystkie witaminy, że masakra. A to, że niby dziecko po mleku matki zdrowsze to pic na wodę, lekarze muszą tak mówić. A odporność się nabywa poprzez kontakt z bakteriami."

Karmienie własnego dziecka obrzydliwe? Dotykanie piersi przez swoje dziecko patologia?! Jak w ogóle MATKA może powiedzieć takie coś?? Według mnie tej osoby nie można nazwać matką, tylko zadufaną w sobie egoistką. Owszem, że najważniejsza jest miłość, ale to ma się jak piernik do wiatraka. Dawanie dziecku miłości, a karmienie piersią to dwie różne sprawy (choć karmienie zbliża do siebie matkę i dziecko, wytwarza hormony szczęścia, czujemy przywiązanie..).
Kolejna sprawa: owszem, w mieszankach są witaminy na wzór kobiecego mleka, ale nigdy nie będzie ono dokładnie takie jak kobiece! Mieszanki nie zawierają przeciwciał i wielu innych, co akurat mleko kobiece zawiera. Nie ma reguły, że po mieszance dzieci chorują, a po piersi nie... Owszem, każde dziecko może być podatne na choroby, ale przy karmieniu piersią to ryzyko jest zminimalizowane.
Na moim przykładzie: karmię moja córkę już rok, a co za tym idzie - dostaje jakies tam przeciwciała.. Kilka razy byłam chora, tak jak i mój tata oraz mama, która miała półpaśca, a tą chorobą tak małe dzieci mogą się zarazić i rozwinie się ospa (półpaśca wywołują wirusy/bakterie te to powodują ospe, na półpaśca chorują tylko osoby starsze). I co? Mojemu dziecku NIC NIE BYŁO, w ogóle się nie zaraziło. Więc to nieprawda, że lekarze tylko sobie mówią bo tak muszą... To jest udowodnione i spraktykowane. Dziecko nabiera odporności poprzez kontakt z bakteriami, tu się zgodzę,  ale dzięki mleku matki ma dodatkową ochronę.

Kolejny komentarz tej pani:
"[...] Jasne, że mleko matki jest do tego, ale może dlatego, że kiedyś mm nie było i coś dziecko jeść musiało? Teraz jest wybór i nie trzeba dawać się obmacywać przez dziecko, to jest INTYMNOŚĆ. [...]"

Aż ręce świerzbią jak się czyta takie paranoiczne bzdury! Nie dawać się obiecywać przez dziecko?? Intymność?? Intymnością jest właśnie karmienie piersią! Więź i czułość podczas tej czynności.. To jest intymność! Co za matka nie pozwala się dziecku dotykać? Chyba tylko ta..

Facetowi daje macać swoje piersi, pozwala robić sobie dobrze, a dziecku ich nie da bo "to obleśne, patologiczne i intymne"?! Aż się we mnie gotuje, brak słów.
A tu odpowiedz tej pani na to co napisałam wyżej..

" Nie unoś się tak złotko. Z dzieckiem seksu nie uprawiam, więc nie porównuj faceta do dziecka. Każdy może mieć swoje zdanie, więc może Ty się powinnaś leczyć.[...]"

Skoro dziecku odmawia czegoś co jest dla niego najlepsze, a facetowi to daje by sprawić sobie i jemu przyjemność to kto tu się powinien leczyć?

Ja rozumiem, że niektóre dziewczyny nie chcą karmić piersią, bo nie czują tej więzi, bo jest to dla nich męczące i bolesne, niektóre też nie mogą z różnych przyczyn karmić naturalnie i muszą podawać modyfikowane, ale żeby mówić, że to obleśne i nie chce się żeby dziecko jej dotykało?? To już jest bezczelne, niedojrzałe, nieludzkie, a już na pewno nie matczyne! Współczuję temu dziecku.  Jak ta kobieta teraz zabrania mu dotykać swoich piersi i karmić, bo to obrzydliwe to co będzie kiedyś, jak będzie się chciało do niej przytulić? Ja bym się źle czuła ze świadomością, że moja matka nie karmiła mnie piersią, bo było to dla niej obrzydliwe i patologiczne.Ta kobieta nie powinna mieć dzieci, bo przecież dziecko trzeba urodzić - to pewnie też było dla niej obrzydliwe. Kupy w pampersie też są obrzydliwe i co? Nie przewijała dziecka?
PA-RA-NO-JA.
I jeszcze ma czelność mówić, że nie szła z facetem do łóżka tak jak my - małolaty, które później zostawiają dziecko pod opieką babci, bo muszą skończyć szkołę...
Nawiasem mówiąc są zajęcia indywidualne, co równa się "macierzyńskiemu" w pracy. Poza tym to wiek nie zawsze świadczy o tym, że jest się złą matką (o tym będzie osobny post). Może i za wcześnie zostałam matką, ale nigdy, PRZENIGDY nie pomyslałam nawet, że karmienie piersią i dotyk dziecka jest dla mnie obrzydliwe. Nigdy nie zabrałabym dziecku czegoś co jest naturalne, co jest dla niego źródłem zdrowia, co jest dla niego najlepsze - mleka z piersi. Już samo to, że sobie ciumka, że przytula się do piersi, uspokaja przy niej, jest dla mnie dowodem największej miłości.
Taka kobieta jak ta pani powinna nie mieć dzieci tylko sobie kupić lalkę Baby Born,  ona na pewno nie będzie jej obmacywać!
Ja zamierzam karmić córkę do samoodstawienia,  nawet jeśli by to miało nastąpić w wieku 3 lat. I według tej pani jestem patologiczna.. Hm, jeśli tak to chcę taka być :)


środa, 27 sierpnia 2014

Miania "książkowania"... Sprzedam książkę!!!

Hej hej hej, jak tam u Was? U mnie pogoda znów nie za fajna - typowo jesienna. No i mam humorki... Ale od 2 dni cały czas czatuje na książki na grupach na fb i udało mi się sprzedać dwie książki i tyle samo kupić, a jeszcze dziś idę na pocztę, by wysłać książki dziewczynie, by od niej też dostać - taka wymiana  :) Teraz tylko czekać na paczuszki, już nie mogę się doczekać! Gdy przyjdą na pewno Wam pokażę moje zdobycze :)


A propos sprzedaży: została mi jeszcze książka Nicholasa Sparksa "I wciąż ja kocham".. Nie byłby ktoś chętny kupić lub ewentualnie się wymienić?  Cena  10 zł z wliczoną już przesyłką.







Ostatnio znowu wszystko mnie wkurza, ja nie wiem co się dzieje... Dziś krótko, a następny post jeszcze nie wiem o czym będzie, ale to się wymyśli ;)  W sumie nawet już mam pomysł... Miłego dnia!

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Wielkie plany!

Nie uwierzycie co sobie postanowiłam.. W sumie sama w to nie wierzę, bo nie wiem jak ja to zrobię. Z resztą już próbowałam na początku roku i zawaliłam.. Pomyślałam sobie, że w zimie wznowię moje ćwiczenia. W lecie już nie było sensu i czasu. Chłodne dni wydały mi się do tego najlepsze. Większość czasu będę siedziała w domu i wtedy mogę potrenować, by na lato mieć już ładny brzuszek. Dodatkowo zacznę biegać. Będzie to uzupełnienie albo nawet podstawą ćwiczeń domowych. No i dieta. Z tym będzie gorzej, ale jakoś się zmobilizuję. Zaczynam 1 września. Nie ma bata, musi się udać!


Moje postanowienia:

  •  ćwiczenia głównie na BRZUCH, ramiona i pośladki, 6 dni w tygodniu - niedziela odpoczynek.
  • bieganie 3-4 razy w tygodniu, wieczorem gdy córka zaśnie.
  • racjonalne odżywianie: rezygnacja ze słodyczy (tzn. lody, drożdżówki, czipsy i  wszelkiego rodzaju czekolady; dopuszam tylko gorzką czekoladę), ograniczenie smażonych rzeczy - raz w tygodniu, góra dwa, wprowadzenie do diety owoców, ciemne pieczywo ( z tym nie będzie problemu, bo już dawno się na nie przerzuciłam) i duuuużo wody oraz MAŁE posiłki co 3  godziny.


Do tego będę regularnie zapisywać swoje osiągnięcia i treningi w Dzienniczku Ewy Chodakowskiej.
Nie mam internetu i będzie mi ciężej zaplanować i wykonywać ćwiczenia.. Zawsze posiłkowałam się filmikami z youtube, jak każdy.. Ale nie ma sytuacji bez wyjścia, wydrukuję sobie i pospisuję jakieś zestawy ćwiczeń i git :)

Tym razem muszę wytrwać!



sobota, 23 sierpnia 2014

Felieton nastoletniej matki

Dziecko.. Istota, która odmienia całe Twoje życie. Powoduje lawinę zmian, na pierwszy rzut oka negatywnych (nieprzespane noce, nerwy, brak czasu..), ale dają się też zauważyć te mile aspekty... Szeroki szczery uśmiech, rączki wyciągnięte w twoja stronę, pełne miłości "mama", śmiech.. To wszystko sprawia, że kocham moje dziecko nad życie. Mija już rok, odkąd jest na tym świecie. Z każdym dniem dostrzegam ile ono już umie, jak bardzo jest zafascynowane każdą rzeczą, którą ma w rączce. Rośnie z niej mała kobietka.. i mały nerwus - pewnie po mamie ;) Strasznie uwielbiam, gdy się usmiecha pokazując swoje 4 ząbale, jak śmieje się w głos i wygłupia..
Rok.. Jak to szybko minęło. Pamiętam jakby to było wczoraj - skurcze, szpital, poród, zmęczenie, nieprzespane noce, kolki.. Bałam się cokolwiek robić przy tej małej okruszynce. Ponad 3 kilogramowe cudo teraz waży już 10, takie babsko ;) a długaaa, też po mamie ;) Mała modeleczka z niej rośnie.
9 miesiecy chroniłam ją w swoim brzuszku, dbałam o nią poprzez regularne wizyty u lekarza, codziennie kilka razy głaskałam swój brzuch, czułam jej kopniaczki. Chociaż nie stosowałam żadnej diety, nie odżywiałam się zbyt racjonalnie, opychałam się jak świnia (i tak oto przytyłam w ciaży aż 20 kg), to pamiętałam o abstynencji, nie jadłam fast-foodów, nie paliłam papierosów (wgl nie pale). Starałam się prowadzić aktywny tryb życia w ciąży.. Aktywny, czyli nie leżący. Codziennie gdzieś chodziłam po kilka godzin, czułam się świetnie. Z resztą do samego dnia porodu nie umiałam usiedzieć w miejscu. Pamiętam ostatni trymestr,  końcówkę ciąży, która przypadała na lipiec-sierpień, co było istną katorgą! Chyba żadna ciężarówka nie wytrzyma 35 stopniowego upału, z ciążącym brzuchem i nogami jak banie. Przyznam, że nie spotkałam się z nieuprzejmością ze strony innych.. W kościele zawsze ustępowali mi miejsca w ławce, w autobusie to samo, no chyba, że chciałam stać, a w większości przypadków tak się zdarzało ;)
9 miesięcy, pięknych, cudownych miesięcy.. Dobrze wspominam tamten okres, jak i poród. Teraz mam moją dzidzie przy sobie.. Przeszłyśmy już przez kolki, małe wypadki (czyt. upadki), ząbkowanie - cały czas, kryzysy laktacyjne (nadal karmię piersią), nieprzespane noce (choć i teraz takie się zdarzają) i pewnie przejdziemy przez jeszcze wieeeeeeeeeele trudnych momentów. Z małymi dziećmi tak jest, nie dają normalnie żyć,  nie można sobie poleniuchiwać, w spokoju poczytać książki, bo cały czas słysze wołanie pełne nerwów dobiegające z lóżeczka "mama! mama!" ( dopiero po chwili dochodzi do mnie, że to moje dziecko ;) ), "bum!" i płacz (a, to moje niezdarne dzieciątko się uderzyło, upadło - uroki raczkowania). Nie mogę jej nawet na chwilę zostawić samej, bo jest to samo co wyżej. Książki, gazety, telefon lepiej niech nie leżą w zasięgu jej rączek, bo zaraz będzie wszystko podarte, a telefon rozwalony. Walczymy z jedzeniem - to taki mały niejadek. Najlepszy cyc i nic innego się nie liczy.. (no dobra, wciąż czekam na oblanie 18-tki, wciąż czekam...).
Jak to się mówi: najtrudniejsze jest pierwsze 40 lat, a potem już z górki :)
Dziecko.. najsłodsze, a zarazem bardzo denerwujące stworzenie. Tak bardzo wkurzające, czasem mam ochotę jej zakleić buzie i schować do wersalki (dobra dobra nie bierzcie tego na serio :D). Dziecko.. istota za która bierzesz pełną odpowiedzialność, którą kochasz bezgranicznie, oddasz jej wszystko.. A ona odwdziecza Ci się tym samym.. Miłość do dziecka - bezgraniczna, najgłębsza i największa... Twoje serce uniesie największy ciężar miłości, mając jej obiekt obok siebie <3




piątek, 22 sierpnia 2014

Królowa Wybuchowa

Dzisiaj miała być notka tematyczna. Po części będzie taka, ale bardziej przemyśleniowa...


Mam deja vu. Mam wrażenie, że już o tym pisałam i niestety cały czas mam ten problem. Nie wiem czy to kwestia charakteru i osobowości? Ostatnio wszystko mnie denerwuje. Dziecko, chłopak, rodzice, znajomi, sąsiedzi. To nie jest normalne. Szczęściem w nieszczęściu jest to, że szybko zdaję sobie sprawę, że jestem wybuchowa i bezpodstawnie się o coś czepiam. Staram się z tym walczyć. Na szczęście mój K jest charakterem bardzo łagodnym i spokojnym i gasi mój temperament, jednakże to nie sprawia, że nic się nie stało.. Gniewie słowa padły i padają cały czas. Nie wiem czemu wszystko wytrąca mnie z równowagi. Jestem zbyt rozdarta emocjonalnie. Muszę zastosować jakieś kroki w kierunku zmiany, bo nie chcę, żeby bliscy się ode mnie odsunęli.
Nie chce mieć humorów. Chcę być "normalna". Wiem, że każdy ma takie okresy, ale ja to mam codziennie i już mam siebie dosyć i swojego postępowania.
Muszę znaleźć sposoby na rozładowanie stresu i złości. Wiem, że to będzie trudne, ale wierzę, że dam radę. Chęć zmiany to już pierwszy dobry krok.
Może zacznę już od teraz?




czwartek, 21 sierpnia 2014

Tag: LATO

Hej!
Wczoraj miał być post, ale się nie pojawił, bo nie miałam siły nic napisać.. Nareszcie odbyła się nasza amatorska sesja i mamy normalne zdjecia! Spodziewajcie się niebawem postu z efektami ;) Strasznie wymeczyłam Miśka, ale mam nadzieję, że mi wybaczył już :) dzielnie się spisał.

Dzisiaj taki trochę luźny post, krótki letni tag. Jako, że wakacje JESZCZE trwają, to postanowiłam go zrobić. A jutro notka tematyczna!




1. Wolisz kiedy jest zimno czy kiedy jest ciepło?
U mnie to jest tak, że jak jest gorąco to chce, żeby było zimno, a jak jest zimno to chce, by było gorąco xd Nie dogodzisz.. Najlepiej jakby było tak pomiędzy - nie za ciepło i nie za zimno.



2. Idealna letnia temperatura?
Gdzieś 23 stopnie, max 25.



3. Look na lato?
Bokserka + szorty lub spódnica, ewentualnie jakaś sukienka. Do tego japonki, sandały, albo adidasy.



4. Woda czy piasek?
Woda, bo można się ochłodzić w parne dni :)



5.  Ulubione zajęcie na lato?
Spotkania z chłopakiem/znajomymi, pluskanie się w jeziorze, wieczorami czytanie książek i filmów..



6. Wakacje w kraju czy za granicą?
Chciałabym za granicą, ale nie mam takiej możliwości. W kraju też jest ładnie :)



7. Jakie pamiątki najczęściej przywozisz?
Zdjęcia, pocztówki, muszelki, kamyki, jakieś szyszki i pierdółki zakupione na straganach.



8. Ulubiony smak lodów?
Śmietankowo-truskawkowy, jagodowy, malinowy.



9. Idealna temperatura wody w morzu, basenie lub oceanie?
Nie znam się na tym xd Taka, żeby była w sam raz.



10. Ulubiony letni napój?
Tymbark, Nestea.


reklama Tymbarka musi być ;)


wtorek, 19 sierpnia 2014

On... moja poezja

Leżę wtulona w Niego, czując zapach, który koi moje zmysły. Jest jak aromatyczna świeca, której zapach pieści nozdrza. Napawam się tym zapachem, dycham go głęboko w płuca.. Chwytam mocno dłońmi Jego koszuli, co ma oznaczać niechęć wypuszczenia go z ramion. Chcę trwać całe dnie i noce w tym żelaznym uścisku. Nie muszę jeść, nie muszę pić. To On jest mi potrzebny do życia. To on jest jak tlen, który wdycham, który przetłacza się przez moje płuca, dociera do krwi, a wraz z nią do serca. Zamykam oczy i myślę o tej cudownej chwili, bojąc się, że zaraz się skończy... Myślę o naszej przyszłości. Moje usta wykrzywiają się w błogim uśmiechu. Wiecie co jest w tym wszystkim piękne? Jego obecność. To, że mogę Go czuć, dotykac, pieścić, a zarazem otrzymywać od Niego to samo.. Wzajemna wymiana. Uwielbiam leżeć na jego nagim torsie i czuć miarowe bicie Jego serca, które wybija dwa słowa "Kocham Cię".  Uwielbiam jeździć palcem po Jego wilgotnej skórze, sprawiając Mu tym  rozkosz. Moje myśli cały czas krążą wokół Niego i tej cudownej chwili, kiedy jesteśmy tylko my i nikt więcej.. Z niechęcią odrywam się od Jego ciała, nadal czując jego dłoń krążącą w okolicach moich pleców i pośladków, i składam mu na ustach pocałunek. Pragnę nim wyrazić namiętność, rozkosz, miłość... Jesteśmy sobie tak bliscy, jesteśmy tak niesamowicie blisko siebie. Czuje Jego dotyk na mojej skórze.. Czuję jak jeździ palcem powoli w górę, by potem powoli zjechać w dół.. Wzbudza to we mnie drżenie i cień podniecenia.  Czas się zatrzymuje... Jest właściwą osobą na właściwym miejscu. Tak, to właśnie to.. Tego pragnę, pragnę Jego. Przywieram całym ciałem do Jego ciała chcąc go czuć każdym jego milimetrem. Smakuję Jego usta, powoli i namiętnie.. Chciałabym, by ta chwila trwała wieczność. W takich chwilach wiem, że nic do szczęścia nie jest mi już potrzebne. Wystarczy ON.

Kocham Cię.





poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Nicholas Sparks "I wciąż ją kocham"

Hej misiaczki co u Was? Kolejny weekend za nami, co oznacza, że niedługo skończy sie to blogie lenistwo. Ech, jeszcze nie wiem co z moją szkołą we wrześniu, ale spokojnie...


Wczoraj przeczytałam książkę Nicolasa Sparksa i chciałam ją na świeżo Wam zrecenzować:)



"I wciąż ją kocham" to romantyczna opowieść dwóch zakochanych w sobie młodych ludzi. Kiedy myśleli, że spędzą ze sobą całe życie, los pokrzyżował ich plany i napisał inny scenariusz.
Poniżej macie opis z książki.



Na podstawie tej książki został nakręcony film w którym główną rolę grają Channing Tatum i Amanda Seyfried (pokazani na okładce książki). Cieszę się że miałam okazję najpierw przeczytać książkę. Bardzo mnie wciagnęła!

Kupiłam ją w Tesco w promocji. Jest to wersja kieszonkowa.

Co myślę o książce?
Nicholas Sparks, jak sie okazało, pisze fantastyczne powieści! I ta książka jest tego dowodem. Nigdy wcześniej nie czytałam jego książek. Jestem pozytywnie zaskoczona fabułą i zakończeniem, przyznam - dość wzruszającym. Na początku trochę powiewa nudą, gdyż główny bohater opowiada swoje dzieciństwo. Czytało mi się szybko że względu na małą czcionię i format. Przyznam, że wcześniej nie czytałam romansideł, jestem tą książką zachwycona! Z ciekawością przewracałam kolejne kartki.
Powieść ta zachęciła mnie do kupna kolejnych pozycji z dobytku Nicholasa Sparksa.
Mogę tej książce przyznać max punktów i serdecznie Wam ją polecić :)
W kolejce na przeczytanie czeka "Ostatnia piosenka".. :)

A tak a propos, usiłowałam sprzedać tą książkę na olx, ale bezskutecznie.. Może jest ktoś z Was zainteresowany? Jak tak to piszcie w komentarzu.


PS Haha tym razem słowo "książka" przeważało w tym poście, wybaczcie ;)

niedziela, 17 sierpnia 2014

Roczek bloga

Co to był za rok! Bardzo dużo się w ciągu niego zmieniło w moim życiu. Wzloty, upadki, łzy, radość, niesamowite przeżycia...
Pamiętam jak.założyłam tego bloga.. To była spontaniczna decyzja. Od jakiegoś czasu przegladalam blog mojej kumpeli, potem zaczęłam inne i tak oto padła decyzja o stworzeniu bloga. Spodobało mi się to. Początkowo pisalam przemyślenia, potem inspirowalam się.innymi popularnymi blogami i zaczęłam robić denka, podsumowania, tagi..
Chociaż mam wrażenie, że wtedy pisałam lepiej niż teraz.. Chyba mi się pogorszyło.. A według Was? Pogorszyłam się czy jest lepiej?
Niestety moje pisanie na blogu nie było zbyt systematyczne. Było to spowodowane narodzinami mojej córeczki. Tak, mam dziecko. Nie pisałam o tym na blogu, gdyż wiele spraw się pokomplikowalo i nie chciałam się "chwalić" o tym na necie. Ale myślę, że mogę Wam o tym wspomnieć, jednak zdjęcia i zbyt szczegółowe opisy się tu nie pojawią. Starałam się pisać w miarę systematycznie, czasem brakowało mi weny, a nawet był moment gdy przez 2 miesiące nie napisałam żadnej notki. Byłt nawet myśli, by usunąć bloga, bo nie widziałam w tym sensu, tym bardziej, że nie mam normalnego dostępu do neta. Jednak nie chciałam tego wszystkiego "burzyć" i zostawiać.. Poniekąd włożyłam w bloga całe serce, spodobalo mi sie to.. Lubię dla Was i dla siebie pisać, czytać (niestety nieliczne) komentarze, czytać i komentować Wasze blogi. To taka odskocznia od codzienności. Do tej pory zaobserwowalo mnie 127 blogerów, ale byki to chyba na zasadzie KLIK i zapomnę, że ten blog istnieje.. Jest mi bardzo przykro, że większość z nich nawet nie wie o moim blogu. Ale mam kilku stałych czytelników, którzy komentują każdy mój post i z tego sie bardzo cieszę :) Nie liczy sie widoczna liczba obserwatorów, ale ich faktyczne istnienie.  Zdaje sobie sprawę, że może nie piszę zbyt ciekawie dlatego nie dziwię się, że tak mało osób tu zagląda i komentuje. Trudno się mówi. W większej części pisze skąd siebie, bo to lubię. I niech tak zostanie. A może coś się zmieni?


A teraz trochę statystyk.
Do tej pory:
- posiadam 127 obserwatorów
- pozostawiliscie 1551 komentarzy
- napisałam 186 postów (łącznie z tym)
- odwiedziliscie mnie 14282 razy


Tak, dzisiaj mija rok od założenia bloga.. Życzę sobie, abym za rok świętowała 2 lata ;) Czy dotrwam? Czas pokaże.. Liczę na wasze wsparcie!





Wszytkiego najlepszego Wam wszystkim!!!

sobota, 16 sierpnia 2014

Przymus witamin - widmo przeszłości

Rodzice, a dokładniej mój ojciec od dzieciństwa kazał mi jeść owoce - jabłka codziennie. Mało tego, kroił mi je na ćwiartki i MUSIALAM to zjeść. Ponad to musiałam codziennie zjeść jogurt. Ojciec zawsze mi otwierał i przynosił go do pokoju, także musiałam go od razu wszamać. Jeszcze wcześniej musiałam codziennie albo prawie pić na kolację kakao albo kawę z mlekiem. Jak widać mój ojciec bardzo pilnował, żebym codziennie jadła witaminy. Do tego stopnia, że dzisiaj nie jem ani owoców ani jogurtów. Czasem zjem jakiegoś banana albo brzoskwinie. Jest tak jak sobie obiecałam: "kiedyś nie będę jeść w ogóle owoców jogurtów, bo już mi bokiem wychodzą; będę je jeść tylko jak znajdzie mnie ochota". No i spełniłam swoje obietnice. Ale tak się zastanawiam czy znów nie zacząć jeść przynajmniej co dwa dni jakiegoś owocu, np jabłka (tak, na złość Putinowi). W końcu to witaminy, dzięki nim jesteśmy zdrowsi i mamy lepsze samopoczucie.
Niewiem , nie chce obiecywać poprawy, ale chociaż sie postaram. Jak na razie dobrze mi idzie jedzenie lodów -  z Biedronki, polecam ;D





A jak jest u Was z jedzeniem owoców?


PS Właśnie sobie uświadomiłam ile razy w tej notce pojawiło się słowo "musiałam" o.O

piątek, 15 sierpnia 2014

Dwa święta, czyli długi weekend sierpniowy

Piątek.. Dwa święta - kościelne i państwowe. Zielone Świątki i Cud nad Wisłą. Pierwsze to inaczej Wniebowzięcie NMP - nakazane, drugie to wojna pod Warszawą w 1920 r, która zmieniła historię Polski i ocaliła nas przed bolszewizmem. Nie wiem jak Wy, ale do tej pory nie wiedziałam co to ten cud nad Wisłą, jakoś nigdy historia mnie nie ciekawiła. I dalej nie ciekawi, musiałam zajrzeć w google by w końcu się dowiedzieć. Jednak bycie Polakiem zobowiązuje do zdania historii narodu ;)
Dla niektórych to dwa ważne święta, dla innych wolne - długi weekend. Szczerze mówiąc dla mnie te dwa święta nie mają jakiegoś dużego znaczenia. Nie są jakoś uroczyście obchodzone. Może w Warszawie - stolicy, coś tam jest organizowane, ale w innych miastach raczej nie. Ze względu na święto kościelne wszyscy katolicy muszą w tym dniu uczestniczyć we mszy świętej. I to tyle. Jesteśmy Polakami, ale tak jakbyśmy nimi nie byli.. Jesteśmy katolikami (niektórzy z nas), ale niektórzy chodzą do kościoła tylko z przymusu lub przyzwyczajenia (ja). Czy nie warto się nad tym zastanowić?
 Z drugiej strony fajnie, że są te święta, bo jest wolne od pracy i dużo rodzin może spędzić razem czas.. Czas na wagę złota. Dla nas młodzieży to wolne nie ma zbytniego znaczenia, bo są wakacje, nie pracujemy, możemy iść na jakąś imprezę i jest fajnie.. Ale niedługo przyjdzie praca, obowiązki i wtedy docenimy każde święto, każde wolne, by mozc spędzić choć jeden dzień z rodziną.
Ja już zaliczyłam dziś rodzinny spacer i lody, a Wy?:) Trochę biadolę, że sklepy są pozamykane, ale może to i dobrze? Zaoszczędzi się trochę kasy na niepotrzebne wydatki :)








czwartek, 14 sierpnia 2014

Black nails

Witam Was w ten ponury dzień. Wczoraj akurat jak spotkałam się z K to zaczęło padać i to popsuło moje plany co do zdjęć :/ Ale poszliśmy do Tesco się nażreć jak głodne dzieci, heh.
Taka aura jaka jest terarz przypomina, że nieubłaganie zbliża się szkoła.. Aaaaaa!!! Dobra, już nie mówię o tym koszmarze ;)


Kilka dni temu pomalowałam pazurki i chciałabym Wam zrecenzować lakier.

May to Be cosmetics - lakier w kolorze czarnym kupiłam w promocji w Astorze po 4,90 zł. Okazał się bardzo dobry...



Obawiałam się wyjechania poza płytkę, ale nic takiego się nie wydarzyło dzięki pędzelkowi, którym bardzo łatwo i wygodnie się maluje.
Czerń okazała się głęboka, wystarczy jedną warstwa by całkowicie pokryć płytkę paznokcia. Oczywiście pod lakier nałożyłam odzywke z Eveline, by nie odbarwic płytki.



Lakier trzyma się już 3 dzień, tylko na 2 czy 3 paznokciach pojawiły się drobne odpryski, ale to przez moją nierówną płytkę i przez to, że nie pomalowalam na końcu bezbarwnyn lakierem, by utrwalić kolor. Także moim zdaniem jest ok.

Paznokcie po pomalowaniu...



I sprzed chwili... Są zauważalne odpryski..


Ocena: 6/6o



Zapraszam na moj ASK  ---->  ask

środa, 13 sierpnia 2014

Wojna światowa???

Co się dzieje z dzisiejszym światem, z polityką, gospodarka??! Putin wariuje, zapowiedział 3 wojnę światową.. I to dotyczy również nas.. Pewnie wielu z Was nie obchodzi polityka, a szkoda, bo jesteśmy nieświadomi zagrożenia, które na nas czycha zza sasiedniej wschodniej granicy.. Chyba niewiele możemy zrobić, pozostaje nam tylko mieć nadzieję że wszystko będzie dobrze i modlić się o pokój na świecie..






Matko ta notka zabrzmiała jak jakiś apel xD Spotykam się dzisiaj z K, pewnie znów porobimy kilka fotek z rąsi.. Boże, chcę w końcu normalne zdjęcia! Ale najważniejsze, że znowu Go zobaczę... Oby tylko pogoda dopisała :)


wtorek, 12 sierpnia 2014

Kupony rabatowe w Cosmo!!!




Widzieliście już nowe Cosmo? Jeżeli nie to koniecznie je kupcie. Znajduje się tam mnóstwo kuponów że zniżkami do sklepów stacjonarnych i internetowych, np. Cropp, House, gandalf.pl. Obowiązują one w weenkend 6-7 września. Ja na pewno skorzystam z paru zniżek :)






Korci mnie by zamówić sobie szampon z Avon.. Brak funduszy mi to uniemożliwia, no ale taka promocja... :D



Postaram się wieczorem coś tu jeszcze wrzucić, ale nie obiecuję ;) Milego dnia!





poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Dowód osobisty (?!)

Widzieliście informację o tym, że od stycznia 2015 r ma wejść w obieg nowy dowód osobisty? Zmienić ma się jego wygląd. Mi to totalnie nie pasi. Ministerstwu Spraw Wewnętrznych chyba się tam nudzi... Z  dowodu mają zniknąć informacje o wzroście i koloru oczu.. Że co?! A jak potem będą szukać tego kogos? Po rozmiarze penisa? Nie rozumiem, przecież to wcale nie są zbędne informacje, wręcz bardzo potrzebne! Pozwala to zidentyfikować właściciela dowodu. Ale MSW twierdzi chyba inaczej :) JEŁOPY.
Druga zmiana to zdjęcie. Już nie będzie takiego jak do legitki, tylko do paszportu. To też mi nie pasi, bo każdy wygląda debilnie w takiej ekspozycji. Skoro MSW już tak sobie wprowadza te zmiany, to nie pomyśleli, że mogliby też nakazać robienia drugiego zdjęcia - z profilu. No bo jak jest z przodu to musi być i z boku ;]
Nie będzie też informacji o naszym miejscu zameldowania.. No super! A jak nam zginie dowód i ktoś nam będzie chciał oddać to gdzie ma nas szukać?? Pod ziemią? Paranoja.
JEDYNYM plusem, jedyną pozytywną zmianą w dowodzie osobistym będzie numer PESEL. Hurra w końcu nie będę musiała go znać na pamięć xd

 fasada nowego dowodu


i tył...

BEZ-SEN-SU.



Wczoraj miał być jakiś "zlot" klasyków i jednośladów pod C.H. Karolinka.. czemu napisałam zlot w cudzysłowiu? Ano dlatego, że to nie byl żaden zlot tylko spocik - były 3 auta na krzyż.. Więc gdzie poszliśmy? Do maca jak zwykle! Misiek i inni musieli się nażreć  xD Złapał nas niewielki deszczyk.. no dobra ULEWA, ale taka przelotna :) Ogólnie fajnie było. Już tęsknię za K... Ha, mamy jedno zdjęcie razem nie z rąsi! Ciekawe jak wyszło, muszę od Miśka wziąć to może wstawie :p


Ej wiecie może, czy policjanci mają prawo się przypierdolić o to, że piję w miejscu publicznym piwo bezalkoholowe 0-0,5% typu Lech Free albi Karmi ???







Edit Pomyłka, teraz na dowodzie też jest pesel, czyli nie ma żadnej zalety :p

sobota, 9 sierpnia 2014

Tonik oczyszczający L'oreal - recenzja

Hejo :)
Dziś zgodnie z obietnicą recenzja.. Na tapetę bierzemy łagodny tonik oczyszczający z L'oreal.

Zakupiłam go do kompletu z mleczkiem do demakijażu z tej samej firmy (jego recenzja niebawem). Wzięłam ten do skóry suchej i wrażliwej. Nie miałam wobec niego jakiś specjalnych oczekiwań.. po prostu od tak wzięłam tomik, bo kończył mi się stary, a lubię sobie czymś przecierać buźkę.



Opakowanie: plastikowa butelka w tonacji różu, przezroczysta, dzięki czemu możemy kontrolować ile produktu nam zostało.
Zamknięcie otwierane jak w większości toników "wylewamy"  zawartość ma wacik przechylając butelkę.

Cena i dostępność: ok 15 zł, we wszystkich drogeriach (ja zakupilam w Rossmannie)

Konsystencja: oleista

Co obiecuje producent?
Tonik ma łagodnie oczyszczać skórę, usuwać wszelkie zanieczyszczenia. Ponad to ma przywracać miękkość i aksamitność skóry.
Produkt jest przeznaczony zwłaszcza dla osób o wrażliwej i suchej cerze.




Czy tonik rzeczywiście się sprawdził?
Moje spostrzeżenia:
Tonik faktycznie oczyszcza twarz. Jego konsystencja mnie zadziwiła, bo do tej pory spotykałam się z produktami o lejącej konsystencji, które bez problemu wchłaniały się w wacik. Natomiast ten jest taki jakby oleisty i to jest na plus, bo ma się po nim fajne uczucie oczyszczenia i nawilżenia. Nie muszę po nim smakować twarzy kremem, bo nie jest ona ściągnięta. Niestety ta konsystencja sprawia, że zawartość nie utrzymuje się na waciku, po prostu się w niego nie wchłania i w konsekwencji przy nalewaniu może nam on "polecieć" na podłogę. Nie wiem co jest w tym toniku, że ma taką tłustą konsystencję, nie znam się. Ale jestem bardzo z niego zadowolona :) Co do zapachu to nie umiem określić jaki on jest. Wydaje mi się, że taki normalny jak większość kosmetyków, przyjemny dla nosa. Plusem jest też wydajność. Używam go już bodajże 3 miesiące (średnio co 2 dni) i została mi połowa produktu.

Plusy:
- oleista konsystencja
- dostępność
- zapach
- opakowanie
- wydajność
- działanie

Minusy:
- cena
- konsystencja (że względu na niewchłanianie się w wacik)

Ocena: 5,5/6




Używałyście tego produktu? Jak się sprawdził?

piątek, 8 sierpnia 2014

Prezent na miesięcznicę

Moi drodzy, wybaczcie, że nie było mnie ostatnio na blogu, ale było to spowodowane złym samopoczuciem i gorączką. Dziś jest już dobrze i mogę dla Was coś naskrobać ;)


Pisałam niedawno, że szykuję dla Misia prezent z okazji kolejnej miesięcznicy. Dzisiaj już mogę Wam powiedzieć co to takiego było, bo wczoraj K. dostał prezent i bardzo, ale to bardzo się ucieszyl. Tą jego radość widziałam niestety tylko przez smsy, bo zabroniłam mu otwierać paczki w drodze powrotnej do domu. Chciałam, żeby zrobił to na spokojnie, kiedy to już będzie w swoim łóżku.



Tak oto ładnie zapakowalam paczuszkę :) Nie jestem w tym dobra, ale ważne, że jest zapakowane.
W środku są drażetki kokosowe - mój K. uwielbia wszystko co kokosowe!
A główny prezent? To zeszyt, w którym na każdej stronie jest napisane za co go kocham.. Np. KOCHAM CIĘ, BO przy Tobie czuję się bezpieczna... i pod spodem jeszcze kilka zdań prosto z mojego serduszka, które chciałabym mu przekazać. Myślę, że jest to fajny prezent jak macie romantyków w domu :) Można to zrobić też w innej formie, np. powypisywać te powody na karteczkach i kłaść je gdzieś w widocznym miejscu, by Wasz luby je zauważył. Gwarantuję uśmiech na jego twarzy :)

Już mam projekt na następny prezent ^^
No nic nie poradzę, że lubię je robić i wręczać, zwłaszcza mężczyźnie mojego życia.
Dzisiaj ważna data, kolejny miesiąc naszego wspólnego życia..
Wiem, że to czytasz Misiu, KOCHAM CIE :*

Ostatnio rzadko komentuję Wam blogi, przez to, że jestem zmuszona blogować na telefonie. Zasilania jak brak tak brak i nie wiem kiedy będę go miała. Mam nadzieję, że niebawem.

Aaa chciałam jeszcze Was zaprosić na mojego nowo założonego aska

ask.fm/rezee06

Jeżeli macie jakieś pytania i hejty to nie krępujcie się.


W następnej notce pojawi się recenzja :) do napisania!

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Związki homoseksualne

Dzisiaj notka tematyczna. Zastanowimy się nad związkami partnerskimi. Temat rzeka. Ja zachacze o wszystko po trochu.




Co myślę gdy widzę dwóch chłopaków całujacyh się, trzymających za rękę? Zastanawiam się wtedy skąd to się bierze, dlaczego ludzie pierdolą naturę i żyją według własnych postepowań?? Co dziwne, widok dwóch dziewczyn obsciskiujacych się jest jakoś bardziej akceptowany i tolerowany niż gejów. Dlaczego? Tu chodzi chyba o to, że dziewczyny przejawiają wobec siebie czułe zachowania w zwykłej koleżeńskiej relacji, okazują sobie życzliwość w siostrzany i bardzo bliski sposób, tj całowanie w usa, policzek,  przytulanie się.. U facetów nie spotyka się takich zachowań. Myślę że dlatego widok lesbijek mniej obrzydza niż widok gejów.
Ja jestem w miarę tolernacyjna,.`ale takiego czegoś nie akceptuję i zastanawiam się gdzie to się rodzi.. Dlaczego podejmuje decyzję o zostanie homo? Czy ma się jakiś specjalny gen dzięki któremu ciągnie ich do tej samej płci? Nie wiem, naprawdę nie wiem.
Wszyscy dyskryminuja takich ludzi mówiąc że są nienormalni. A oni domagają się takich praw jak związki hetero, czyli między innymi ślub. Dlaczego mamy się przyczyniać do rozwoju homoseksualizmu? Pozwalając im brać ślub (boże jak to brzmi) przyczyniamy się do poszerzania homo, a co za tym idzie, adoptowanie przez takie pary dzieci, co już jest totalnym debilizmem,  oraz do "zmutowania" społeczeństwa. Przecież to nie jest normalne. Homoseksualna para nie może mieć takich samym praw jak heteroseksualna. Od pra dziejów było tak że samiec robił zaloty do samicy. Tak jest i w przyrodzie. Aż tu nagle coraz więcej gejow i lesbijek. Jak już muszą być razem to niech sobie będą, ale niech się z tym nie obnoszą i nie domagają praw jak prawo ślubu i dzieci! Coś za coś. Skoro wybrali taki stan rzeczy to niech się liczą z tym, że inni będą tym gardzić.




Mam mieszane uczucia na ten temat. Cieszę się, że w Polsce nie ma prawa do zawierania ślubu przez pary homoseksualne i współczuję normalnym ludziom z Francji, których dzieci będą musieli patrzeć na pana i pana lub panią i panią którzy się obściskują. Jak wytłumaczyć takim dzieciom ten fakt? Aż się boję, że za niedługo homoseksualiści zawładną cały świat i moje dzieci będą się uczyć, że małżeństwo to związek swój osób tej samej lub różnej płci. Tak wiem, że jest takie coś jak tolerancja, ale trzeba myśleć o przyszłości.. Co innego akceptacja różnych subkultur, a co innego zboczeństwa homoseksualizmu.
Takie jest moje zdanie ta ten dosyć kontrowersyjny temat. Zdaje sobie sprawę, ze Wy możecie mieć odmienne zdanie i nawet nie próbuje Was przekonać do mojego.





A co Wy sądzicie na ten temat?

niedziela, 3 sierpnia 2014

Gotowi, by gotować!

Przeglądając gazetę natknęłam się na książkę kucharską. Ale nie taką zwykłą, bo DLA NASTOLATKÓW. Zapragnęłam ją mieć.




Agnieszka Kręglicka przez wiele lat pisała do gazety przepisy na dania dla maluchów. Tym razem napisała książkę kucharską (domowa kuchnia polska) dla nastolatków.
Przyznam się bez bicia - nie umiem gotować i nigdy mnie do tego nie ciągnęło. Nie lubiałam i dalej nie lubię pomagać mamie w kuchni. No ale mam już swoje lata, za parę lat wyjdę za mąż i przydałoby się coś nauczyć. Oczywiście coś tam podstawowego umiem ugotować, ale są to głównie potawy, ktore można odgrzać, np. bułki na parze, pierogi tudzież makaron. Nawet tak proste danie jak ZIEMNIAKI umiem "skwasić" i
dodać za mało soli lub je nie dogotować. Tak, wstyd się przyznać :) No i czytając gazetę natrafiłam na książkę Agnieszki Kręglickiej.. Dla nastolatków?? Pomyślałam - "czemu by nie spróbować od podstaw?". I tak oto chciałabym kupić  tą książkę, ewentualnie dostać ją pod choinkę. To już ostatni dzwonek, by nauczyć się gotować. W sumie nigdy nie jest za późno, ale ja wolę zacząć już teraz, bo później się wszystko będzie odwlekać i tak dożyję 60-tki nie umiejąc gotować :)


Nawet się nie będę Was pytać czy umiecie gotować, bo to oczywiste, że tak :) Tylko ja taka wyalienowana...



PS Zgubił mi się (cudem!) zasilacz do laptopa i jestem zmuszona dodawać notki z telefonu póki go nie znajdę lub zakupię.

sobota, 2 sierpnia 2014

Pragnienie relaksu





 


Od jakiegoś czasu mam niezmierną ochotę wyjechania stąd gdzieś daleko, np. nad morze, w góry... Spędzenie czasu z ukochanymi osobami, zrelaksowanie się, zapomnienie o problemach...
Codzienne budzenie się koło ukochanej osoby, śniadanie, potem jakiś spacer.. Wspólne wariacje, a na koniec dnia jakiś relaks, kino domowe, winko... To wydaje się takie odległe, choć jak najbardziej możliwe.
Tak bardzo chciałabym, by w najbliższym czasie się spełniło, bo wariuję.
Cały czas jestem w stresie, pod dominowana, napięta.. Mam wrażenie, że nie żyję w pełni, że coś mi umyka.  Mam za dużo na głowie. Kilka chwil w jakimś zaciszu pewnie dałoby mi rozluźnienie i kopa do dalszego działania. Tak bardzo o tym marzę...

piątek, 1 sierpnia 2014

Boyfriend TAG

Namówiłam chłopaka na ten tag, z czego bardzo się cieszę, bo przy okazji mogłam poznać, co on o mnie wie, a o czym jeszcze nie ma zielonego pojęcia! Także zapraszam do czytania naszych odpowiedzi :)

Na różowo są zaznaczone moje odpowiedzi, a na niebiesko mojego chłopaka :) Pisownia jego odpowiedzi oryginalna, pozwoliłam jednak powstawiać znaki interpunkcyjne.






1. Gdzie się poznaliście?
- Na badoo ;)
- Na badoo.

2. Ile jesteście razem?
- 8 sierpnia 3 miesiące
- Prawie 3 miesiące.

3. Gdzie była pierwsza randka?
- Na kamionce (takie coś w stylu jeziorka)
- Hmm, jeżeli pierwsze spotkanie zapoznawcze można uznać za randkę, to tak - była to kamionka. 

4. Jakie pierwsze wrażenie o mnie?
- Bardzo fajna, ładna, mądra kobieta :*
- Hmm, jakiś dziwak, ale nawet spoko :D

5. Na co najpierw zwróciłeś uwagę w wyglądzie?
- Na piękne oczy :*
- Na ładny uśmiech.

6. Ona (on) siedzi przed telewizorem, co jest na ekranie?
- No to teraz mnie zagięłaś xd może Pierwsza Miłość xd
- Hmm, TVN Turbo, albo youtube a na nim Abstrachuje :P

7. Kiedy poznałeś moją rodzinę?
- Kurde poznałem tylko Twoją mamę, ale dnia nie pamiętam, zabij mnie xd
- Nie poznałam jeszcze jego rodziny.

8. Czy mamy jakieś wspólne tradycje?
- Lody - to oboje lubimy i praktycznie codziennie na nie chodzimy.
-  Nie wieeeem :D Chociaż te lody to prawda.

9. O co się najczęściej kłócimy?
- Nie kłócimy się.
- K. jest bardzo łagodnym charakterem i na szczęście wszelkie moje próby wszczęcia kłótni łagodzi :* za co bardzo mu dziękuję, bo pewnie pokłócilibyśmy się już nie jeden raz..

10. Co najczęściej oglądam w telewizji/internecie?
- Filmiki na yt skarbie.
- K. ogląda yt, fejsa i motokillera ;p

11. Czy mam jakieś dziwne obsesje, jakie?
- Niee nie masz obsesji, no może na moim punkcie xd (hah, jaki skromny)
- Driftowanie, taak, to obsesja tego wariata ;]


12. Jeśli coś kolekcjonuję to co to jest?
- Książki.
- Prezenty ode mnie, haha.

13. Jaki rozmiar buta noszę?
- Nie mam pojęcia.
- Ja też nie, aleeee... 42???

14. Kiedy wychodzimy coś zjeść to co zamawiam do picia?
- Mhm aktualnie wodę. Albo tymbarka jabłko-mięta.
- Piwo, gazowaną wodę lub cokolwiek gazowanego.

15. Z czym najczęściej jem kanapki?
- Hmm nie wiem za bardzo z czym.
- Z żółtym serem - obowiązkowo!

16. Co bym mogła jeść codziennie?
- Lody.
- Cheeseburgery, feee :) Ten typ tak ma - niezdrowo.

17. Mój ulubiony kolor?
- No to teraz wpadłem, nie wiem myszko.
- Niebieski!

18. Czego nie lubię do jedzenia?
- Cheeseburgerów xd
- Zup i ryb nie ruszy.

19. Mój ulubiony rodzaj muzyki?
- Nie ma, wszystkiego słuchasz :*
- Też raczej wszystkiego po trochu.

20. O czym najczęściej dyskutujemy?
- O seksie xd
- O tym jacy jesteśmy szczęśliwi. No i o motoryzacji :)

21. Kto rządzi w związku?
- Nie ma osoby rządzącej.
- Ja xD Nie no, tak serio to nasz związek polega na partnerstwie. Razem podejmujemy decyzje.

22. Mój kolor oczu?
- Niebiesko-brązowe. (PUDŁO!)
- Piwne <3

23. Mój najlepszy przyjaciel?
- Marta?
- Ma ich kilku: Marek, Bartek, Michał, Bartek, Mikołaj :) Taki z nich sekstet, nierozłączni xd

24. Mój ulubiony zespół sportowy?
- Nie mam pojęcia.
- Żaden.

25. Jakie sporty uprawiam?
- Kiedyś to na rowerze jeździłaś, a teraz to spacerowanie :*
- Hmm... Sporty? Jazda samochodem! xD o ile to można do sportu zaliczyć...

26. Rzecz, której bym nigdy nie zrobiła?
- Hmm, nie mam pojęcia skarbie.
- Nie skoczyłby z mostu - wiadomo :P No i nie zjadłby ryby, bo jej nie cierpi. Nooo iii nie ugotowałby obiadu, bo nie umie.. Ale nad tym jeszcze popracujemy :D

27. Jaki mam talent?
- Mmm, masz talent do podniecania mnie :*
- Jak wyżej xD

28. Gdybym mogła żyć wszędzie to gdzie by to było?
- Nie wiem skarbie.
- Obojętnie gdzie, byleby ze mną.

29. Na co przeznaczam bardzo dużo mojego czasu?
- Na czytanie książek.
- Na smsowaniu ze mną i na spędzaniu czasu z kumplami.

30. Moje ulubione zajęcie?
- Spędzanie czasu ze mną i kupowanie no i czytanie oczywiście.
- Spędzanie czasu ze mną, oglądanie youtube, opierdalanie się nad jeziorkiem, granie na x-boxie i najważniejsze - JEŻDŻENIE SAMOCHODEM.




Jak widać nie znamy się jeszcze jak łyse konie, ale wszystko w swoim czasie :)
Fajnie byłoby nakręcić filmik z tym tagiem, ale pisałam już kiedyś, że się do tego kompletnie nie nadaję, a poza tym nie mamy możliwości zrobienia takiego filmiku.